Przygody
29 kwiecień 2016
Rowerem na jachty

jachtem po Mazurach

W ubiegłym roku postanowiłem wybrać się z Kielc do Giżycka... na rowerze. Pomysł nierozsądny, ale tylko dla mojej dziewczyny – nie dla mnie. Pomimo istotnych argumentów typu, że po drodze napotkam na deszcz, dzikie zwierzęta i inne atrakcje, postanowiłem zaryzykować i wsiąść na rower. Dziennie pokonywałem drogę około 100 km, dzięki czemu w ciągu prawie 4 dni dotarłem już do Giżycka. Pomimo bólu jaki dawał się we znaki moim mięśniom, na miejscu nie żałowałem swojej decyzji. Malownicze widoki mazurskich jezior, dzika przyroda nieskażona cywilizacją. I to wszystko na wyciągnięcie ręki.

 

Co robić na Mazurach? No jasne! Wynająć łódź motorową!

Na miejscu nie chciałem odpoczywać w drogich hotelach, moim żywiołem jest kontakt z naturą. Właśnie dlatego zdecydowałem się na wynajem jachtu. Od kilku lat posiadam patent na prowadzenie łodzi, więc mogłem ten fakt wykorzystać. Wynająłem piękną łódź i udałem się w podróż po jeziorze. Pogoda była wspaniała, a widoki fantastyczne. Aż sam byłem zaskoczony, że w Polsce posiadamy taki krajobraz. Teraz już wiem, że nie bez powodu Mazury są nazywane cudami natury. Na własne oczy mogłem się o tym przekonać. Po długiej i ciężkiej wyprawie rowerem z Kielc, w końcu dostałem to czego chciałem, czyli odpoczynek dla moich mięśni. A jeżeli ten odpoczynek odbywa się jeszcze w tak wspaniałej scenerii, to czegoż mogę chcieć więcej?

 

Rejs jachtem po Mazurach... na szczęście nie w pojedynkę

Na jachcie miałem wszystko, ciszę, spokój, pogodę na zamówienie. Właściwie to brakowało mi tylko jednego, a właściwie jednej. Mojej dziewczyny. Chciałem ten czas dzielić z nią, jednak ostra kłótnia przed wyjazdem zrobiła swoje. Postanowiłem zadzwonić do mojej Gosi i podjąć próbę pogodzenia się. Gosia odebrała telefon i co okazało się niesamowite, przyjechała do Giżycka i właśnie miała się ze mną w tej sprawie skontaktować. Nie myśląc wiele zawróciłem łodzią do portu. Na brzegu czekał mnie piękny widok. Moja dziewczyna w letniej sukience czekała na mnie. Niby wielki ze mnie facet, jednak się wzruszyłem. Ale tylko trochę. Jak można się domyślać zabrałem moją lubą na pokład i w dalszą wyprawę wybraliśmy się razem.

Nasza galeria